Tym bardziej, że woda jest niezbędna do prawidłowego przebiegu procesów metabolicznych. Ponadto wypełnia żołądek i sprawia, że nawet po niewielkim posiłku czujesz się syta. Idealne przy diecie na otyłość brzuszną będą: woda (może być także ta gazowana), lekka herbata, napary ziołowe (np. z pokrzywy, mięty czy morwy białej).
Sukces MKS Trzebini Siersza w wojewódzkiej lidze juniorów rodził się bólach. Przed wyprawą do Gorlic trener Mieczysław Ślusarek co chwilę odbierał telefon od zawodnika, z wiadomością, iż nie będzie mógł pojechać na mecz. Szkoleniowiec zabrał w końcu "trzynastkę" graczy, którzy wygrali 1-0 (0-0).W przypadku Trzebini Siersza, występującej w wojewódzkiej lidze juniorów, można mówić o atucie... obcego boiska Lista nieobecnych w trzebińskim obozie była bardzo długa. Beniaminkowi przyszło zagrać bez kilku podstawowych zawodników. Przed meczem trener wiedział, że za kartki wypadnie mu Wierzba. Pozostali przed wyjazdem zgłosili choroby: Głuch, Seręga, Sieprawski, Bucki i Mencel. Do pełni sił udało się dojść Ślusarkowi, który zasłabł w poprzednim meczu. Jednak okazało się, że kłopoty żołądkowe ustąpiły. Z kolei Rogalski miał skręconą nogę. Przed meczem nie składał żadnych deklaracji, ile wytrzyma na boisku. Zagrał nie tylko całe spotkanie, ale także strzelił zwycięską bramkę dla przyjezdnych. - Wobec tak trudnej sytuacji kadrowej na boisku pojawił się Jastrzębski. To chłopiec z rocznika 89. Jednak w ataku poczynał sobie bardzo dzielnie - podkreśla Mieczysław Ślusarek, trener trzebinian. - W defensywie mam rosłych graczy, ale dodatkowo na pozycji ostatniego stopera ustawiłem Sebastiana Ołownię. Mógł on zagrać jednak tylko połówkę, bo dzień wcześniej zaliczył występ w gronie czwartoligowców. Jak się później okazało, im więcej mieliśmy kłopotów, tym większa wśród chłopców była determinacja - podkreśla szkoleniowiec. Już w 5 min Rogalski mógł się pokusić o bramkę. - Potem po zagraniu z kornera Galusa z kolei Ślusarek był bliski trafienia przeciwnika "do szatni" - wspomina szkoleniowiec. Najtrudniejsza dla trzebinian była końcówka meczu. - Dostaliśmy w tym meczu dwie czerwone kartki, ale co do ich słuszności nie mam żadnych zastrzeżeń - podkreśla trzebiński szkoleniowiec. - Kiedy jeszcze w końcówce skurcze złapały Rogalskiego, był okres, kiedy w ostatnich minutach przyszło nam się bronić "ósemką" przeciwko "jedenastce" rywali. W takich sytuacji nie ma co kombinować, tylko wybijać piłkę jak najdalej od własnej bramki. Jedną z czerwieni za faul ratunkowy ujrzał bramkarz, ale zastępujący go Pierog spisał się bez zarzutu - cieszy się trener. Wygląda na to, że trzebinianie muszą grać na wyjazdach. Poprzednio pokonali w Krakowie Hutnika. W niedzielę przyjdzie im jednak zagrać u siebie z wadowicką Skawą. (zab)
Im trudniej, tym lepiej. Moderatorzy: Jockey, merss. Strona 10 z 11 [ Posty: 161 ] Przejdź na stron
10 lut, 06:50 Ten tekst przeczytasz w 2 minuty Therese Johaug będzie faworytką dzisiejszego biegu na 10 km klasykiem w Pekinie. Polki, z Izą Marcisz na czele chcą poprawy. Foto: Lindsey Wasson / Reuters Izabela Marcisz Myślę, że Krista Parmakoski i Kerttu Niskanen będą w czwartek naprawdę mocne i mają szansę na medal. Biegały bardzo szybko w klasycznej części skiathlonu, a Kerttu wygrała także Puchar Świata na 10 km w Lenzerheide po świętach. Będzie groźna – przekonywała przed kolejnym startem Therese Johaug. Tyle tylko, że mało kto wyobraża sobie inny scenariusz niż triumf Norweżki. Ta ma w końcu olimpijskie złoto, które wywalczyła indywidualnie po tym, jak w Pekinie triumfowała w biegu łączonym i choć jak kiedyś Marit Bjoergen mówi, że zrealizowała swój cel, to nikt jej nie wierzy, bo wszyscy są pewni, że apetyt ma znacznie większy. A jednak Therese, jak jej była koleżanka z kadry, lubi czarować. – Wiem, że inne dziewczyny są bardzo zmotywowane i muszę biec naprawdę bardzo szybko – mówiła. Przed igrzyskami tak naprawdę najbardziej bała się pozytywnych wyników testów na covid-19 po tym, jak w norweskiej kadrze pojawiły się takie przypadki. – Dwóch członków naszej drużyny nie mogło tu przylecieć, bo miało pozytywne wyniki. Bałam się o siebie, o to, że będę chora i stracę igrzyska, ale starałam się robić wszystko, żeby ograniczać ryzyko. A teraz jestem dumna z siebie i swojej ekipy, bo mamy złoto – opowiadała Johaug i dodała, że w ostatnich latach była w wielu trudnych sytuacjach. I to prawda, bo z powodu zawieszenia za stosowanie nielegalnych środków straciła poprzednie igrzyska. – Mówię sobie jedno: myśl o tym, gdzie jesteś i patrz w przyszłość. Tu możesz coś zrobić. A historia... to historia – przekonywała Therese, choć oczywiście i i tak regularnie musi się mierzyć z tą historią jednocześnie budując przyszłość. Podczas gdy wiele biegaczek mówi o tym, jak trudne trasy przygotowano w CHinach, ona jest zachwycona. – Kocham je! Są bardzo wymagające i zupełnie inne niż te, na których zwykle ścigamy się w Pucharach Świata. Do tego śnieg jest bardzo wolny, ale mnie to odpowiada – tłumaczyła z uśmiechem gwiazda, dla której zwykle im trudniej, tym lepiej. I tak będzie w czwartek. – Marzyłam o tym, żeby zdobyć złoto i już go mam, a to wiele dla mnie znaczy – opowiadała jak zwykle, ale w końcu odkryła karty. – Kiedy już raz spróbowałam smaku triumfu, chcę więcej. Pobiegnę tak szybko, jak umiem i zobaczymy – uśmiechnęła się Johaug. Rywalki wiedzą, co to może znaczyć. Co ciekawe, ostatnią mistrzynią olimpijską na 10 km klasykiem była w Soczi Justyna Kowalczyk, która dzisiaj pomaga w treningach innej olimpijce, którą zobaczymy dzisiaj na trasie. Chodzi oczywiście o Izabelę Marcisz. Obok niej będą trzy inne Polki: Monika Skinder, Karolina Kukuczka i Magdalena Kobielusz. Najlepiej igrzyska zaczęła Marcisz, bo w biegu łączonym była 16. Później Polkom nie wyszedł sprint, ale teraz sytuacja ma wyglądać lepiej. Data utworzenia: 10 lutego 2022 06:50 To również Cię zainteresuje Masz ciekawy temat? Napisz do nas list! Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości.
Wspomnieć należy również o tym, że im niższa jest temperatura na zewnątrz, tym trudniej jest klimatyzatorowi wytworzyć odpowiednią temperaturę wewnątrz budynku. Wiele urządzeń „męczy się”, gdy temperatura otoczenia spada do zera czy -5 stopni, co znacznie wpływa na koszt eksploatacji sprzętu.
Rok 2018 dla lekkoatletów UKS Achilles Leszno nie zapowiadał się zbyt dobrze. Okazał się jednak bardzo udany, najlepszych w 23-letniej historii klubu. Młodzi sportowcy, sztab szkoleniowy i władze klubu nie kryją zadowolenia i satysfakcji. Podczas podsumowania sezonu były nie tylko nagrody i gratulacje, ale również nadzieje na lepsze jutro. Klub założony przez trenera Dariusza Górskiego, który jest również jego prezesem, działa przy Zespole Szkół Technicznych w Lesznie. UKS Achilles w 2018 roku zdobył 87 punktów w klasyfikacji współzawodnictwa dzieci i młodzieży, co pozwoliło mu zająć 10 miejsce w Wielkopolsce. W Lesznie lepsza jest tylko Polonia 1912. Na jej wynik – 168 pkt – pracowały trzy sekcje: kręglarska, pięściarska i szermiercza. – Zaczynaliśmy rok w minorowych nastrojach z powodu zawirowań organizacyjno – finansowych. Na przekór wszystkim trudnościom uzyskaliśmy dobre wyniki, najlepsze w historii klubu – zaznacza prezes i trener Dariusz Górski.(MAC/ Więcej o sukcesach klubu Achilles Leszno przeczytają Państwo na łamach “Panoramy Leszczyńskiej w środę, 3 stycznia.
To, jak ubierać noworodka w domu jest zależne od panującej w pomieszczeniu temperatury. Noworodek zaraz po urodzeniu potrzebuje nieco wyższej temperatury, dlatego na oddziałach położniczych jest tak ciepło. Po powrocie do domu dobrze byłoby utrzymywać temperaturę w ciągu dnia ok. 21-22°C, a nocą 18-20°C.
Im trudnej, tym lepiej, tak można powiedzieć o borykającej się z kłopotami kadrowymi Alwerni, która w pierwszych czterech kolejkach nie doznała goryczy porażki. Ostatnio pokonała na własnym boisku Beskid Andrychów 4-3 (1-2). IV LIGA. Alwernia w czterech meczach zanotowała dwa remisy i dwa zwycięstwa. Ostatnio pokonała u siebie Beskid Andrychów- Powiedziałem przed meczem, że w Beskidzie nie ma przypadkowych zawodników, więc z pokorą pochodziliśmy do konfrontacji z tym zespołem - rozpoczyna Mariusz Wójcik, trener Alwerni. - Miałem pewien pomysł na pokonanie rywala, ale nie zamierzam się nad nim rozwodzić. Kluczem do sukcesu była konsekwentna realizacja założeń taktycznych - dodaje rozpoczęli doskonale, bo po kwadransie prowadzili 1-0. - Okazji do podwyższenia wyniku nam nie brakowało, że wspomnę choćby okazję Darka Bosia_- tłumaczy szkoleniowiec. - _Jednak z czasem chłopcy spuścili nieco z tonu, co było widoczne gołym okiem. Przyszło nam za to zapłacić startą dwóch goli i na drugą odsłonę wychodziliśmy z zadaniem odrabiania strat. Musiałem w szatni przypomnieć zawodnikom, jakie są założenia na mecz, bo odniosłem wrażenie, że o nich zapomnieli. Ostatecznie uważam, że z realizacją taktyki było bardzo dobrze. Wyjątek stanowił tylko ostatni kwadrans pierwszej części, ale skoro wygraliśmy, jestem to w stanie zawodnikom wybaczyć - dodaje kibice nie pamiętają, kiedy Alwernia zdobyła cztery bramki w jednym meczu. - Pamiętam swój debiut w roli szkoleniowca Alwerni, ale w mojej pierwszej przygodzie z tym klubem - wspomina Mariusz Wójcik. - Wówczas pokonaliśmy Garbarza Zembrzyce 4-0. To było jednak ponad dwa lata temu - dodaje Alwerni jest tym cenniejszy, że w jej składzie zabrakło obrońcy Mateusz Zduna i pomocnika Rafała Kobyłeckiego. Wiadomo, że przy szczupłej kadrze trudno o wypełnienie każdych braków, bo zawodnicy, którzy doszli, w poprzednim sezonie występowali w klubowych dokonał pewnych korekt w składzie. Nominalny napastnik, Marcin Józkowicz, został cofnięty do pomocy natomiast jego miejsce zajął Dariusz Boś, który wcześniej występował w drugiej linii. Trenerskie roszady okazały się skuteczne, bo tego dnia napastnicy strzelili wszystkie bramki, zaliczając po dwa trafienia. Nie tylko Dariusz Boś, ale także Dawid Chylaszek. - _Wspomnę tylko, że do pełni sił powraca dopiero Krzysztof Dukała. Co nas jednak nie dobije, to nas wzmocn_i - kończy szkoleniowiec.(ZAB)
Tworzę z pasją! Każdy projekt jest dla mnie nowym wyzwaniem, dlatego im trudniej tym lepiej. Moje projekty są zawsze konsultowane, sprawdzane i testowane przed ostatecznym przekazaniem w ręce klienta. Wszystkie etapy realizacji są ustalane w porozumieniu ze zleceniodawcą. Nie pracuję w ciemno oraz nie ukrywam niedociągnięć.
Zgoda Malec pokonała na własnym boisku Unię Oświęcim 2-0 (2-0), dzięki czemu wróciła do gry o czołówkę oświęcimskiej klasy A. Podopieczni Tomasza Gabrysia zajmują wprawdzie 9. miejsce, ale tracą tylko trzy punkty do Unii, będącej wiceliderem. Zgoda Malec pokonała Unię Oświęcim, grając przez 70 minut w "dziesiątkę" - Na pewno faworytem tego meczu byli goście, którzy do wizyty w____Malcu nie zaznali goryczy porażki - przypomina trener Tomasz Gabryś. - Jednak wcale ztego powodu nie popadaliśmy wkompleksy. Zagraliśmy odważnie, licząc na zaskoczenie przeciwnika. Tydzień wcześniej, w__Skidziniu, zaliczyliśmy dobre spotkanie, ale przez brak szczęścia przegraliśmy 2-3 - przypomina malecki szkoleniowiecPrzed pierwszym gwizdkiem sytuacja kadrowa nie nastrajała maleckiego trenera optymizmem. - Zebrało nas się tylko dwunastu. Zróżnych powodów nie mogli wystąpić: Handy, Żmuda, Ł. Krawczyk, Młocek iMąsio_r - wylicza Tomasz Gabryś. - _Jakby tego było mało, w____22 minucie straciliśmy Arka Blocha, który po faulu na Danielu Bobie musiał opuścić boisko. Usunięcie zboiska naszego zawodnika wyzwoliło wmoich chłopcach podwójną mobilizację. Po ostatnim gwizdku chłopcy żartowali, że kolejny mecz będą musieli rozpocząć w"dziesiątkę". Coś wtym jest, że jeśli piętrzą się nam kłopoty, tym większa wśród chłopców determinacja - zwraca uwagę Tomasz Gabrysia, do momentu usunięcia Blocha z boiska, to jego zespół miał przewagę. - Mieliśmy dwie okazje do zdobycia gola, których jednak nie udało nam się wykorzystać - mówi szkoleniowiec. - Wreszcie po dograniu Domasika, Łukasz Naglik wykorzystał moment zawahania przy wyjściu zbramki Chowańca, posyłając lobem piłkę do siatki. Potem za uderzeniem wspomnianego Naglika poszedł Oczkoś, wpychając futbolówkę do siatki. Później sędzia zczystym sumieniem mógł nam przyznać dwa karne; najpierw za zagranie ręką, a____potem za faul. Jeśli już nie dyktuje się "jedenastek" za takie przewinienia, jakiego dopuścili się rywale na naszym graczu, to doprawdy nie wiem, kiedy zostanie nam przyznany karny. Gdybyśmy przed przerwą zdobyli jeszcze jednego gola, rywale mogliby się już nie ponieść - dodaje wiosną Malec prowadził 3-0, pozwalając rywalom załapać kontakt na 3-2. - Dlatego przed wyjściem na drugą połowę uczuliłem chłopców, że nie mogą pozwolić Unii na strzelenie gola, bo wtedy złapie wiatr wżagle ipóźniej jeszcze wiele się może wydarzyć - tłumaczy szkoleniowiec. - Widać, że chłopcy wyciągnęli wnioski zwiosennej wizyty Unii. Tym razem nie dali sobie wbić gola, arywale mieli ku temu trzy doskonałe okazje. Po meczu oświęcimianie zarzucali nam ostrą grę. Przyznaję, że kilka razy tak było, ale przecież za to nasz zawodnik obejrzał dwie żółte kartki iwkonsekwencji czerwoną - kończy Malcem mecz z Brzeziną Osiek. - Mam nadzieję, że tym razem sędzia nie poróżni zespołów, jak to miało miejsce wostatnim meczu wiosny, który nie miał już przecież stawki, akończył się w____bardzo nerwowej atmosferze - przypomina Tomasz Gabryś.(zab)
. 488 426 534 602 714 319 301 375
bluza im trudniej tym lepiej